Wodospad Reekie Linn był znanym i modnym miejscem wycieczek w epoce wiktoriańskiej, dziś nieco zapomniane niemniej jednak warte odwiedzenia.
Szczególnie spektakularnie wygląda po obfitych deszczach, huk wody jest wręcz niewyobrażalny. Ale i w zwykły, normalny dzień jest na co popatrzeć…

A więc od początku – jak dotrzeć do Reekie Linn? 

Drogą B954 musimy dojechać do Bridge of Craigisla nad rzeką Isla, kilka mil na północ od miasteczka Alyth w hrabstwie Angus. 

Tuż przy moście znajdziemy mały parking i miejsce na piknik, kilka stołów na łące z widokiem na rzekę i most. Jest to świetne miejsce by zrobić sobie piknik z małym grillem, jest tu dość spokojnie i cicho (droga jest raczej rzadko uczęszczana).

Od parkingu do samego wodospadu dzieli nas zaledwie kilkuminutowy spacer. Ścieżka prowadzi nas wzdłuż rzeki, pierwsze kilkadziesiąt metrów jest to ładna szeroka droga tuż przy rzece, jednak już po chwili zmienia się ona w dość wąską ścieżkę, a od rzeki dzieli nas kilkumetrowa stroma skarpa. W deszczowe dni trzeba uważać bo jest dość ślisko. 

Po kilku minutach dochodzimy do wodospadu. 

Gdy nie było ostatnio obfitych deszczy i rzeka ma dość niski poziom możemy podejść bardzo blisko samego stopnia wodospadu. Wąska i mało bezpieczna ścieżka sprowadzi nas na skałę tuż przy rzece.

W dni gdy poziom wody jest wysoki, lub jest mokro zdecydowanie nie polecam tam schodzić! 

 

 

Choć tak bliskie obcowanie z wodospadem jest dość przyjemne, to jednak z miejsca w którym jesteśmy nie do końca możemy podziwiać całe piękno Reekie Linn…

A więc ruszamy znów ścieżką, nieco dalej i teraz naprawdę musimy uważać bo tuż obok, bez żadnych barierek ani zabezpieczeń mamy ok 45 metrową skalną ścianę…  

ok 100 metrów dalej wyjdziemy na prawdziwe miejsce widokowe i stąd naprawdę możemy  podziwiać piękno tego wodospadu. 

 

Tak naprawdę Reekie Linn to dwa wodospady. Przy niskiej wodzie możemy zobaczyć oba progi, pierwszy ma wysokość ok. 6 metrów, drugi 18 metrów. Po deszczach jest spadająca woda tworzy jeden 24 metrowy spad.
Jednak dużo bardziej niesamowity jest ten mały „basen” który widzimy poniżej wodospadu. 

Nie widzisz w nim nic imponującego? 

A co powiesz na to że można by w nim „schować” słup wysokości 11 piętrowego wieżowca? 
Głębokość tego basenu szacuje się na ok 36 metrów! 

 

Nad wodospadem prawie zawsze unosi się wodna mgła (dzięki czemu jak tylko świeci słońce widać tęczę ;-) ). Właśnie stąd wzięła się nazwa – Reekie Linn. 
Reekie – możemy przetłumaczyć jako „mglisty” lub „zamglony” 
Linn – to ciemne, głębokie jezioro.

 

Jak każde takie miejsce w Szkocji również wodospad Reekie Linn ma swą legendę o duchach… 

Otóż, na dole, tuż nad tafą wody, znajduje się niewidoczna ze ścieżki jaskinia zwana Black Dub.
Dawno temu w jaskini tej zamieszkał wyjęty spod prawa lokalny bandzior. Pewnej nocy w jaskini pojawił się wielki czarny pies. Opryszek tak się przeraził tego psa że uciekł na zewnątrz i przesiedział do rana w zimnej wodzie.
Gdy rankiem powrócił do jaskini nie znalazł żadnych śladów po psie. Stwierdziwszy że musiało mu się coś przyśnić postanowił zostać tam na kolejną noc. Jednak nocą znów w jaskini pojawił się ów wielki czarny pies. Bandzior był tak przerażony że nie mógł się ruszyć, natomiast pies zaczął się wpatrywać w niego swymi wielkimi czerwonymi ślepiami. Pies rozkazał mu ruszyć za sobą i poprowadził go wgłąb jaskini. Ścieżka której za dnia nie zauważył poprowadziła ich wgłąb ziemi, wzdłuż podziemnej rzeki aż do dziwnej opuszczonej wsi.
Pies nakazał mu naprawić koło młyńskie.
Po całodniowej pracy, zmęczony, nieprzywykły do fizycznej pracy bandzior wyszedł z powrotem do swej groty. Jednak ku swemu zdziwieniu nie znalazł tam swych rzeczy.
Wściekły że ktoś śmiał mu coś ukraść ruszył do pobliskiej gospody, tam jednak ku swemu zdumieniu odkrył że zamiast znanego mu właściciela za ladą znalazł się jakiś starzec…  
Okazało się że gdy on spędził swój jedyny w życiu dzień ciężkiej pracy, na świecie minęło 10 lat…  

Tak więc jeżeli zapuście się kiedyś do  Black Dub, uważajcie by nie pójść zbyt głęboko w jaskinię… bo nigdy nie wiadomo KIEDY z niej wyjdziecie…  

;-)
 

 

A więc do zobaczenia na trasie!